Kubek bez ucha Obwarzanek z różem to przepyszna krakoska atrakcja.
Krakoskie (czy jak kto woli: krakowskie) atrakcje w ogóle są pyszne. Obwarzanek dodatkowo naprawdę można zjeść, bo to tutejszy street food. Nie ma potrawy bardziej regionalnej i powszechnie dostępnej niż właśnie obwarzanek. Jest dla Krakowa tym, czym oscypek dla Zakopanego i śledź dla Sztokholmu. Wymyślono go dawno temu, za czasów króla Władysława Jagiełły. Długo był przysmakiem postnym i bardzo długo dostępnym jedynie dla elit. Dopiero od połowy XIX wieku mogą wypiekać obwarzanki wszyscy, którzy potrafią.
Choć też bez przesady. Od 2010 roku obwarzanek krakowski jest w rejestrze Chronionego Oznaczenia Geograficznego Unii Europejskiej. Certyfikowane, oparte na tradycyjnej recepturze, robi tylko osiem piekarni. Podobno prawdziwy można poznać po podłużnych śladach po ruszcie na spodzie. Ma też ściśle określone wymiary: średnica powinna mieć od 12 do 17 cm, a grubość splotu od dwóch do czterech. Posypany jest solą, sezamem lub makiem.
Z różową posypką też może być smaczny.
Kubek bez ucha Obwarzanek z różem to kolejny krakowski wzór autorstwa Michała Dziadkowca. Zrobił już dla nas między innymi Dom pod Osłem, hotel Cracovia i dwa inne obwarzanki: zwykły oraz z makiem. W Mamsam zasmakowaliśmy w Krakowie, stąd w naszych zbiorach coraz więcej krakoskich projektów. Z ciekawością przysłuchujemy się gwarze, dzięki czemu zrobiliśmy kubki bez ucha Cicho-że, Czydzieści czy i Dżewo.
Nie tylko Krakuski i Krakusów dotyka kryzys. Być może rozwiązaniem problemów byłoby spełnienie postulatów opracowanych przez Kate Raworth, autorkę książki „Ekonomia obwarzanka”. Rezygnacja z kultu PKB, fetyszu wzrostu, uważność na innych i naturę, ograniczenie konsumpcji i powinno być lepiej wszystkim, nie tylko najbogatszym.
Życzymy tego sobie i całemu światu. Wątpiącym, czy w dobie ograniczeń, należy kupować kubki, podpowiadamy: tak! Kubki bez ucha Mamsam powstają lokalnie – od produkcji po dekorację, a że są swoistą galerią talentów polskich grafików – mogą okazać się inwestycją.